poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 36

                                                                Zibi
- Zibi wiesz zostanę ojcem
- tak Igła wiem
- ale ja naprawdę zostanę ojcem
- mówisz to już setny raz
- ale to jest piękne
- dobra Krzysiek jest już 1 w nocy idź do siebie
- ale zostanę ojcem
- wynocha - libero wstał i podszedł do drzwi
- zostanę ojcem - wypchnąłem go za nie  i krzyknąłem
- dobranoc -trzasnąłem drzwiami

                                                       Iwona

Mój kochany mężulek oszalał z radości . Skakał wygłupiał się . Jest niemożliwy .Ale kocham tego mojego wariata . Położyłam dzieci spać i wzięłam długą relaksującą kąpiel. Kiedy wyszłam z łazienki i sprawdziłam telefon aż się przeraziłam 106 nieodebranych połączeń i 46 esmsów . Najpierw nacisnęłam smsy . Wszystkie były od Krzyśka
"hej kochanie co porabiasz :* "
" śpisz"
" czemu nie odpisujesz "
"jak się czujecie ??"
" kotek jesteś tam "
" zaczynam się martwić "
" odbierz telefon "
"boję się o ciebie "
" jeżeli nie odbierzesz tego telefonu to do ciebie jadę "
" kochanie wszystko w porządku "
" jadę o ciebie "
Tak jak się spodziewałam wszystkie telefony były od Krzyśka . Szybko wybrałam jego numer . Odebrał po pierwszym sygnale
- Boże Iwonka jak ja się martwiłem czemu nie odbierałaś ?? wszystko w porządku . już miałem do was jechać o Boże
- Krzysiek kochanie już uspokój się
- ja jestem spokojny już tak
- to dobrze kąpałam się
- uf no to dobranoc dbaj o nasze maleństwa
- będę na pewno
- dobranoc kocham cię
- ja ciebie bardziej
- nie bo ja ciebie
- nie bo ja
Usłyszałam krzyk Łukasza
-Igła do jasnej cholery zamknij się już
- dobra ja kończę pa kochanie
- pa ja też cię kocham


                                                              8 miesięcy później

                                                                       Zbyszek

Jesteśmy na imprezie urodzinowej naszego kochanego trenera. Oczywiście towarzyszy mi Bella . Nasz związek kwitnie. Czasem mamy dla siebie bardzo mało czasu ale jakoś dajemy radę . Siedzimy przy stoliku z Ignaczakami i Nowakowskimi . Iwona jest już bardzo wysoko w ciąży . Igła cały czas koło niej skacze . A może to a może tamto . Widać że strasznie ją kocha i te maleństwa też . Chciałbym mieć takie małe szkraby . Ale muszę uzbroić się w cierpliwość . Gadałem właśnie z Igłą
- Krzysiek - odezwała się Iwona
- już skarbie - kończył właśnie zdanie które chciał mi powiedzieć
- Krzysiek do jasnej cholery - ten natychmiast się odwrócił
- co się stało....
- ja rodzę
- aha - wszyscy popatrzyliśmy na niego jak na idiotę
- no co ??
- ona rodzi - krzyknęliśmy wszyscy równocześnie
- co ?? o mój Boże Iwonko
- kotek jedziemy do szpitala
- tak
Postanowiłem że ich zawiozę   tak będzie bezpieczniej . Iwonę zaraz zabrali na porodówkę . Krzyśkowi dali ochronne wdzianko i dopiero wpuścili do środka . Usiadłem na krzesełkach obok sali . Bella usiadła obok mnie . Ciekawe jakiej będą płci . Rodzice chcieli mieć niespodziankę . Krzysiek od pół roku wymyśla imiona ale nadal nie wiem jakie wybrali . Bella położyła głowę na moim ramieniu . Objąłem ją i pocałowałem w skroń . Po jakiś 20 minutach siedziała już z nami cała drużyna wraz ze swoimi wybrankami i oczywiście trener . Siedzieliśmy tak sobie w milczeniu jakiś czas nie powiem wam jak długo to trwało bo nie wiem . Nagle drzwi się otworzyły a z nich wyszedł Krzysiek
- mam - zaciął się gdy nas zobaczył
- co masz ??
- ale was tu dużo
- no stary
- mam córeczkę i synka
- no stary gratulacje

                                                             Krzysiek
O Boże jak ja się cieszę . Chcę jak najszybciej zabrać nowych członków rodziny do domu . Ale najpierw badania . Iwonka jest strasznie zmęczona . Kiedy pochwaliłem się już oczekującym to zaraz do niej wróciłem . Zasypiała . Pocałowałem ją w czółko . Szepnąłem do jej ucha " świetnie sobie poradziłaś a teraz śpij kochanie " .Iwonka zamknęła swe zmęczone powieki . Czuję że nie zasnę dzisiejszej nocy . Przewozili Iwonę na salę . Było już naprawdę późno . Pielęgniarki wygoniły mnie do domu . Poszedłem ostatni raz dzisiejszego dnia zobaczyć moje maleństwa i wyszedłem ze szpitala
- o cholera zapomniałem
- czego zapomniałeś - wystraszyłem się głosu za sobą
- Zibi co ty tu robisz ??
- czekam na ciebie przecież nie masz auta
- no tak
- chodź zawiozę cię do domu
- a moje auto
- czeka na ciebie przed bramą
- ale jak
- podjechaliśmy z Bellą
- dałeś jej mój wóz
- a  co swój miałem dać
- no
No bo nikt wam pewnie jeszcze nie wspomniał .Nasza Bella parę miesięcy temu zrobiła prawo jazdy . Dobra wróćmy do tematu . Zibi zawiózł mnie pod dom . Podziękowałem mu . Dzieciaki są u mamy Iwony . Więc mam dom dla siebie . Rozebrałem się i wziąłem długi gorący prysznic . Potem w samym ręczniku poszedłem do sypialni . Wyciągnąłem z szuflady czyste bokserki i je założyłem . Postanowiłem że się położę . Natychmiast poczułem się senny . Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo byłem zmęczony . Morfeusz zaraz mnie porwał w swoje ramiona .

                                                                      Bella
Zibi odwiózł mnie do domu . Weszłam cichutko żeby nie obudzić pozostałych członków rodziny. Ściągnełam swoje szpilki . Na boso poszłam na górę . Przebrałam się tylko w piżamę i poszłam spać . Obudził mnie krzyk Dawida . Szybko pobiegłam na dół z kąd dobiegał głos
- Bella
- Dawidku już spokojnie
- babcia
Zobaczyłam babcie leżącą na podłodze . Podbiegłam do niej . Kazałam iść Dawidowi po mój telefon który został na górze . Mój mały braciszek szybko to zrobił , nie umiałam obudzić babci więc wezwałam pogotowie . Zabrali babcię do szpitala . Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy tam . Chciałam odwieźć Dawida do Olki ale się uparł . Pani w recepcji skierowała nas do odpowiedniej sali . Od pani recepcjonistki dowiedziałam się że babcią zajmuje się doktor Anna Wróbel . Akurat z pomieszczenia wychodziła pani doktor .
- przepraszam czy pani to Anna Wróbel
- tak
- niedawno przywieźli tu moją babcię chciałabym się dowiedzieć co z nią
- zapraszam do gabinetu
Odwróciłam się w stronę brata
- Dawid proszę posiedź tu przez chwilkę ja zaraz wrócę
- a nie mogę wejść z tobą
- nie Dawidku
- dobrze to zostanę
Weszłam za panią doktor do gabinetu . Blondynka kazała mi usiąść
- co z nią ???
- nie będę pani okłamywać jest źle . pańska babcia miała wylew
- o Boże czy niczego nie możemy już zrobić
- nie teraz liczy się czas jeżeli w ciągu 24 godzin będzie jeszcze żyła to jest jakaś nadzieja
- dziękuję pani doktor
- to moja praca
- a mogłabym ją zobaczyć
- tak ale tylko przez szybę
- dobrze
Wyszłyśmy z gabinetu . Dawid kiedy nas zobaczył zaraz do mnie podbiegł i się we mnie wtulił . Poszliśmy pod odpowiednią salę . Zobaczyliśmy ją . Doktor nas zostawiła . Była przypięta do różnych maszyn . Rozpłakałam się mój brat z resztą również .Usiadłam na plastikowych krzesełkach . Dawid zrobił to samo . Wtulił się we mnie . Siedzieliśmy dobre pół godziny w takiej pozycji . W końcu Dawid położył się na moich nogach i zasnął . Wyciągnełam telefon . Godzina wskazywała 4:30 . Wybrałam numer Zbyszka . Wachałam się zadzwonić czy nie . Jest już późno . Nagle usłyszałam głos
- potrzebujesz go zadzwoń do niego - mój brat lekko się uśmiechnął
Położyłam mu pod głowę torebkę i bluzę którą wzięłam jak wychodziłam . Wstałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę . Pierwszy sygnał , drugi , trzeci pewnie śpi . Odebrał
- słucham
- Zbyszek ja nie daje rady - rozpłakałam się
- Bella kochanie co się stało  ??/
- ja już nie mogę
- gdzie jesteś
-nie nie przyjeżdżaj już późno
- gdzie jesteś
- w szpitalu
- już jadę
- ale - nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył

Chodziłam w kółko . Mój brat już dawno spał . Zbyszek przyjechał po 15 minutach . Kiedy mnie zobaczył podszedł do mnie szybkim krokiem i po prostu mnie przytulił . Wtuliłam się w jego bezpieczne ciało i po prostu płakałam . On gładził mnie po plecach i całował po czubku głowy powtarzając ze wszystko będzie dobrze . Opowiedziałam mu w końcu co się stało . O po prostu stał i mnie przytulał . Przyszła pani doktor
- a pani jeszcze tutaj myślałam że pani już dawno poszła do domu
- nie mogę jej tak zostawić
- niech pani jedzie do domu położy synka spać a jak coś się zmieni to dam pani znać
- po pierwsze to mój brat po drugie sama nie wiem
- naprawdę zadzwonię nie ma sensu tutaj siedzieć
- kochanie pani doktor ma rację
- no dobrze
Zbyszek wziął małego na ręce i pojechaliśmy do niego do domu . Strasznie go kocham .


                                                              *****
przepraszam was po raz kolejny .... nie będę się już tłumaczyć wiem że zawiniłam .... sama nie wiem czy ktoś to czyta ale postanowiłam że skączę tego bloga .... jeszcze parę rozdziałów i koniec..... pozdrawiam Wera <3

3 komentarze:

  1. Zapraszam na coś nowego w moim wykonaniu. Mam taką cichutką nadzieję ,że zechcesz stać się częścią tych historii.
    http://lukrecjove.blogspot.com/
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowość na http://lukrecjove.blogspot.com/
    Spełnienia marzeń i dużo zdrówka w 2015 :)
    Buziaki
    lukrecja.

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na nowość na lukrecjove.blogspot.com
    buziaki

    OdpowiedzUsuń